
W niedzielne popołudnie mieszkańcy Tarnowa byli świadkami dramatycznych wydarzeń, gdy w fabryce zniczy wybuchł pożar. Zdarzenie miało miejsce około godziny 12:38, gdy nagle niebo zasnuły gęste chmury dymu widoczne z daleka. Sytuacja była na tyle poważna, że istniało realne zagrożenie dla pobliskich budynków, ale dzięki szybkiej reakcji strażaków udało się zapobiec rozprzestrzenieniu ognia.
Wyzwania podczas akcji gaśniczej
Akcja ratownicza napotkała wiele trudności. Największym wyzwaniem okazała się płynąca parafina, która tworzyła niebezpieczne przeszkody dla zespołów gaśniczych. Dach magazynu nie wytrzymał i zawalił się, co dodatkowo skomplikowało działania strażaków. Każdy z ratowników zmuszony był do pracy w ciężkim sprzęcie ochronnym, co wymagało regularnych zmian i rotacji, aby zapewnić bezpieczeństwo oraz efektywność działań.
Intensywne działania dogaszające
Pożar wymagał zaangażowania około 200 strażaków z całego regionu Małopolski. Mimo wysiłków, dogaszanie trwało aż do późnych godzin wieczornych. W wyniku pożaru poszkodowana została jedna osoba – właściciel fabryki, który sam zgłosił się do ratowników z niegroźnymi poparzeniami.
Rozpoczęcie śledztwa
Po zakończeniu akcji gaśniczej teren pogorzeliska stał się miejscem pracy dla śledczych. Policja rozpoczęła dochodzenie, mające na celu ustalenie przyczyn pożaru. Ze względu na rozmiar zniszczeń oraz straty, sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej w Tarnowie, która będzie prowadzić dalsze postępowanie.
Choć sytuacja została opanowana, mieszkańcy Tarnowa przez długi czas będą pamiętać ten dzień pełen niepokoju i niepewności. Tragedia ta przypomina o istotności szybkiej reakcji służb ratunkowych oraz o potrzebie przestrzegania zasad bezpieczeństwa w miejscach produkcji.