Na chodniku przy tarnowskiej ulicy Krakowskiej, 1 czerwca ubiegłego roku, puentuje się niecodzienna historia. Kobieta przechodząca tamtędy natknęła się na zawiniątko zawierające duże ilości obcej waluty oraz sztabkę złota. Znalezisko postanowiła oddać na komisariat policji na Narutowicza w Tarnowie. Od tamtego czasu żaden zainteresowany nie zgłosił się po zagubione dobra.
Podkreśla to Paweł Klimek, rzecznik tarnowskiej policji, który informuje, że wciąż trwa postępowanie mające na celu odnalezienie właściciela zguby. Do dnia dzisiejszego nikt jednak nie stawił się w tej sprawie. Sztabka złota i zagraniczna gotówka zostaną więc przekazane do Biura Rzeczy Znalezionych. Policja nadal będzie prowadzić czynności służące ustaleniu właściciela. Jeśli jednak po dwóch latach nikt się nie zgłosi, znalezione przedmioty trafią do osoby, która je odkryła.
Zgodnie z prawem, jeżeli osoba odnajdująca takie przedmioty nie zechce ich przyjąć, stają się one własnością miasta na terenie którego zostały znalezione. W Tarnowie takie przypadki są rzadkością, jednak w Krakowie sytuacje tego typu są bardziej powszechne. Do Krakowskiego Biura Rzeczy Znalezionych trafiają rocznie dziesiątki tysięcy złotych. Większość z tych funduszy po dwuletnim okresie oczekiwania wraca do znalazców. Do tej pory największą sumą, którą odnotowało biuro, było 25 tysięcy złotych znalezione przez ochronę jednego z centr handlowych – te pieniądze po dwóch latach stały się własnością miasta.
Rzecznik tarnowskiej policji dodaje także, że brak zgłoszeń właściciela odnalezionej gotówki i sztabki złota mimo medialnego rozgłosu, może sugerować, iż mogły one pochodzić z działalności przestępczej. Prawdopodobnie miały zostać odebrane przez kogoś innego, co jednak nie miało miejsca.